Do Szanownej Redakcji Kwartalnika Ochotnica.
Najpierw gratuluję Państwu bardzo ciekawych edycji Kwartalnika. Mam nadzieję, że będzie naszym czasopismem stałym, z perspektywą rozwoju w miesięcznik. Do numeru 15/2009 mam jedną uwagę. Państwo zachęcają do zapisywania wspomnień i z całego serca popieram, zwłaszcza wołanie o zapis tych, „fto mioł w rodzinie kogoś, co był na piyrsyj, drugiyj wojnie światowej, w partyzonce…” – a o wojnie z bolszewikami w 1920. roku ani słowa??? Ona była dla nas Polaków, a także dla całej Europy niesłychanie ważna!!!
W naszej rodzinie Urbaniaków-Kamieńcoskich przechowuje się jak świętą relikwię cenny dokument rodzinny, którym nasi dziadkowie otrzymali wiadomość, że ich najstarszy syn „Józef Urbaniak, w połowie sierpnia 1920. roku, został ciężko ranny pod Radzyminem i…został zabrany przez bolszewików”. Wiemy, jak ta dzicz pastwiła się nad swymi przeciwnikami, jakie więc cierpienia mógł u nich przeżywać. Nie tylko on z Ochotnicy brał udział w tej obronie Polski i Europy. Byli też inni i tych szczególnie trzeba uwiecznić.
W tymże numerze jest bardzo interesujący artykuł o Studzionkach. Wzgórek Majcherek jednak wcale nie musi swej nazwy tłumaczyć germańskim źródłem. Majcher, Majchrowski to bardzo dobrze znane nazwiska rodzinne w Ochotnicy. Wystarczy więc fakt, że teren ów posiadał jakiś Majcher, a był małego wzrostu, to okoliczni mieszkańcy dali zmodyfikowane jego nazwisko jego posiadłości, tak jak nazwy polan pochodzą najczęściej od nazwisk lub przydomków ich właścicieli.
W Ochotnicy jest bardzo dużo nazwisk pochodzących od imion. Do takich należą Majchrowie. Imiona trzech królów witających Pana Jezusa w Betlejem: Kaspra, Melchiora i Baltazara, były kiedyś bardzo tutaj popularne. Pamiętam z dzieciństwa taki fakt, że wymieniając imiona trzech mędrców, np. przy okazji kolędy, mówiliśmy nie Melchior a właśnie Majcher. Dla zilustrowania sprawy nazwisk utworzonych od imion przypomnę Urbaniaków, Stefaniaków, Szczepaniaków, Kasiowniaków, Jurkowskich, Chryczyków, Gabrysiów itp.
Studzionki mogły zaistnieć już pod koniec średniowiecza, jak twierdzi pan Wojciech Mulet, ale w żadnym przypadku, jak wyżej wskazałem, nie ma to przekonanie wsparcia w nazwie. Osadnictwo na teren Ochotnicy, jak chyba na całe Podhale, przychodziło dwoma szlakami. „Od dołu” dolinami rzek, tak jak wszędzie i „od góry” poprzez pasterzy wołoskich, którzy szli górami, bo na górach szukali paszy dla swoich stad i wolnej przestrzeni, w której mogli w takim „towarzystwie” egzystować. Wiemy, że Ochotnica była wsią wołoską przez kilka wieków, że pierwszy sołtys Dawid był Wołochem, a Ochotnica istniała przed 1416 rokiem. Z taką wizją kłóci się następne zdanie autora, „…że przysiółek w dzisiejszym kształcie wydarto puszczy ok. 250 lat temu…”. Jeżeli tam pojawili się pasterze, jeżeli ich stada miały tam bazę, to na pewno trwało to długo i o „puszczy” w XVIII wieku nie ma co mówić.
Pierwszy raz w życiu dowiedziałem się (mam 63 lata), „…że na Studzionkach do prac przy karczowaniu lasu zaangażowano skazańców z ciężkimi wyrokami, którzy w leśnej głuszy mieli odpracować swoje winy, przygotowując teren pod przyszłe osadnictwo.” Gdyby pan Wojciech podał nam dokument, z którego zaczerpnął tą informację, bardzo wzbogaciłby naszą wiedzę o przeszłości tutejszego terenu.
Mój pierwszy list skierowany do PT Redakcji, a więc do Kwartalnika Ochotnica, nie jest – mam nadzieję – ostatni, ponieważ bardzo mi jego kształt odpowiada. Jeżeli moje uwagi będą chętnie widziane, będę od czasu do czasu się odzywał, ponieważ historia Ochotnicy, a szczególnie historia ochotnickich rodów, interesuje mnie bardzo. Z gratulacjami łączę wyrazy szacunku.
Józef Urbaniak – Kamieńcoski